Grupka przyjaciół dla zabawy używa tabliczki Ouija, by porozumieć się z duchami. Jednak coś idzie nie tak i zamiast ducha dziesięcioletniego chłopca nawiązują kontakt z seryjnym mordercą. Kilka godzin później zabawa się kończy, ale duch pozostaje i zaczyna opanowywać Lindę, właścicielkę mieszkania. Co gorsza wkrótce zaczynają ginąć jej przyjaciele.
✯Horror & SF Scholar✯

Bądź co bądź, w obliczu cech pozytywnych, te negatywne wcale nie są takie rażące. Niby zwraca się na nie uwagę, ale prędko znikają w słodkiej śmietanie dobroci. 7

Pewnej letniej nocy, para Linda (Tawny Kitaen) i Jim (Todd Allen) organizują domówkę na której spotykają się ich najbliżsi znajomi. Podczas luźnych pogawędek, między gośćmi odbywa się interesująca akademicka rozmowa. Jednym z interlokutorów jest Brandon (Stephen Nichols). Wdaje się w konwersację o dotąd niepoznanych przez naukę wymiarach rzeczywistości. Na domówkę przynosi planszę Ouija (fon. Łidżia). W geście zainteresowania publiki ma zamiar zaprezentować jej możliwości. Jako że do rytuału potrzebne są dwie osoby, Linda decyduje się dołączyć do zabawy. Nawiązują łączność z energią młodego Dawida, z którym Brandon jeszcze przed imprezą kontaktował się kilkukrotnie. Eksperyment kończy się fiaskiem. Ostatecznie, wszyscy rozchodzą się do domów, zaś Brandon zapomina o Ouija. Następnego dnia Linda odnajduje planszę. W swej nowo rozbudzonej ciekawości stara się ponownie skontaktować z energią Dawida - tym razem na własną rękę.

Dotąd nakręcono mnóstwo horrorów o duchach. Wiele z nich to typowe worki wypełnione powszechnie rozpoznawalnymi tropami oraz najtańszą terapią szokową w postaci jumpscare'ów. Diabelska plansza (oficjalne tłumaczenie), to film odbiegający od tendencyjnych kalek historii o rzekomym życiu pozagrobowym. Pierwotnie obraz miał nazywać się Ouija - jak sama plansza - lecz w wyniku komplikacji, oraz pewnych licencyjnych niedomówień, postanowiono zmienić tytuł na Witchboard, który moim zdaniem brzmi dużo ciekawiej. Pierwsze, co powinno dać widzowi do myślenia, to nacechowanie Brandona. Ateista, który do kwestii paranormalnych podchodzi racjonalnie i naukowo. Nie gmatwa się w lokalny folklor, stroni od religijnych metafor. Do końca filmu nie mamy pojęcia czym bądź kim jest byt, z którym bohaterom udało się omyłkowo skontaktować - określony jako zła istota (evil entity). Barwienie fabuły konkretną religią uczyniłby film mniej autentycznym, nudnym, i tendencyjnym. Dzięki kursowi ku świeckości, Kevin Tenney stworzył uniwersalne, otwarte, inkluzywne dzieło.

Najważniejszym aspektem nadającym mocy Witchboard jest tempo. Rozwój akcji, to razem z narastaniem niepewności (suspensu) zgrany i solidny monolit. Nie często trafia się produkcja, której montażysta czy reżyser ma tak wyśmienite poczucie czasu. Poczynając od domówki, przelatując przez perypetie przyjaciół (Jim oraz Brandon), aż po zakończenie - wszystko ma swoje miejsce i czas. Akcja nie jest pochopnie przyspieszana, bądź sztucznie zwalniana. Widz nie nudzi się, ani nie musi często odpoczywać od szaleńczego impetu kamery. Przyjaźń mężczyzn jest również kluczowym elementem, ponieważ nadaje tła całej historii. Ukazuje przyjaciół, nie jako bezrefleksyjnych kmiotów lecz jako czujących, przeżywających różne emocje ludzi, starających się mierzyć z własną przeszłością w jedyny sposób jaki potrafią. Z biegiem wydarzeń, żaden z nich nie pozostaje taki sam. W miarę rozwoju akcji, dojrzewają i nabierają pokory.

Muzyka, to kolejna solidna cecha świadcząca o wyjątkowości dzieła Kevin'a Tenney'a. Można by rzec, że harmonia Dennisa Michaela Tenney'a wpasowuje się w styl lat 80 jak ulał. Głębokie syntezowane dźwięki, niepokojące niczym gęsta mgła na granatowo-czarnym horyzoncie. Złowrogo, a czasem wręcz baśniowo. Wybornie!

Scenografia (wielkie ukłony lecą w stronę Laury Call oraz Patrici V. Fuenzalida) jest wyjątkowa nie dlatego, że robi rzeczy inaczej niż inne tego typu produkcje, ale dlatego, że idealny dobór elementów, ale też świadomość ich właściwości stwarza niesamowitą atmosferę. Jednym z przykładów może być np. nocny spacer po cmentarzu, gdzie geometria, nasycenie, barwy rekwizytów, drzew, świateł i bohaterów tworzą całość. Zaskakujący jest również dobór metrażu pomieszczeń pod konkretne sceny. Dzięki temu głęboko zapadają w pamięć.

Niestety jest też kilka minusów. Między innymi gra aktorów nie należy do najlepszych. Jest raczej znośna. Nigdy nie jest bezbłędna. Zawsze trafi się mały uśmiech bądź niepasujący tembr głosu. Niektóre kadry ze "złą" energią mogą również wydawać się niektórym widzom sporne. Największą klapą filmu, wydaje mi się być ostatnia scena, w której dochodzi do konfrontacji. Ostateczny rozrachunek jest po prostu grząski. Można go łatwo poddać w wątpliwość. Rozumiem, że to w sporej części problem scenariusza jak i wydawcy, nie mniej nie zmienia to faktu, że po zakończeniu filmu pozostałem skonsternowany.

Bądź co bądź, w obliczu cech pozytywnych, te negatywne wcale nie są takie rażące. Niby zwraca się na nie uwagę, ale prędko znikają w słodkiej śmietanie dobroci. Witchboard jest po prostu solidnym horrorem. Może śmiało konkurować z wieloma współczesnymi tytułami, które przebijają go w budżecie o kilka milionów. Leci pełna rekomendacja! Diabelska plansza to obraz warty każdej minuty, każdego ponownego seansu, oraz wyeksponowanego miejsca na półeczce z filmami.

Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 0
Skomentuj jako pierwszy.
Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…