Życie jest piękne 9
Cała zima bez ognia
Fabuła filmu brzmi jak wielki dramat, wręcz katastrofa życiowa, wyciskacz łez. Rodzina traci największy skarb, czyli córkę, matka wysiada psychicznie i trafia do szpitala psychiatrycznego, taką historię opowiedzieć jak to zrobił Greg Zgliński jest naprawdę bardzo trudno.
Zdecydowanie nie jest to wyciskacz łez. Reżyser nie „uprawia” nachalnego sentymentalizmu jak to najczęściej bywa w dramatach gdzie wszystko się psuje. Zgliński nie skupia się na tragedii, stara się pokazać to od dość optymistycznej strony, pokazuje to wprost, mówi prosto o uczuciach, o życiu, a także o ludziach i o ich realnych zachowaniach.
Gra aktorska stoi na dobrym poziomie. Największy podziw wzbudzała we mnie rola Marie Matheron (jako żona Jean’a) , która doskonale ukazywała uczucia osoby załamanej, która powoli „odlatuje” się z tego świata. Także duże pochwały należą się dla odtwórczyni roli pięknej Albanki - Labinoty, w którą wcieliła Gabrieli Muskały. Trochę schematyczny był Aurélien Recoing (Jean), ale jak to się mówi „ujdzie w tłumie”, dla wielu widzów może być irytująca jego stała mimika i kamienny wyraz twarzy przez znaczną część filmu.
Zgliński może zaliczyć swój debiut na dużym ekranie do udanych. Jego film został doceniony na wielu festiwalach, premierę swoją miał na jednym z najbardziej prestiżowych festiwali filmowych w Europie, obok filmów takich gwiazd jak Wenders i inni. Należy mu się to. Nie opowiedział historii byle jakiej, daje widzowi dużo do myślenia, nie pokazuje zakończenia „palcem”, a więc ciężko jest domyślić się końca filmu, co jest ogromnym atutem produkcji.
Gorąco polecam tą pozycję. Film ukazuje prawdziwych ludzi, którzy mimo iż utracili wszelkie nadzieje, nie odbierają sobie życia, próbują powrócić do normalności, co jak się okazuje wcale nie jest takie łatwe. W życiu nie wszystkie problemy da się rozwiązać i zrozumieć…
typowy film życiowy dobry dramatyczny